Jak co roku zbliżały się urodziny mojej córki. Zazwyczaj od razu mówiła mi co kupić. Najczęściej chciała jakieś popularne zabawki, na przykład lalki barbie wyglądające jak upiory, albo jakieś sukienki, czy spódnice które były akurat modne. Jednak jak widać, gust trochę jej się zmienił, bo w tym roku, poprosiła mnie o meble.
Córka i jej zamiłowanie do mebli indyjskich
Powiedziała, że marzą jej się oryginalne meble indyjskie i najbardziej zależy jej na biurku i krześle. Zapytałam, skąd akurat taki pomysł. Bowiem wcześniej nie interesowała się urządzaniem pomieszczeń. Powiedziała, że jakaś jej ulubiona gwiazda ma w swoim domu takie meble. Odparłam, że to nie powód, żeby zaraz chcieć mieć takie same, jednak pokazała mi zdjęcie i mówiła, że naprawdę bardzo jej się podobają. Jak zobaczyłam meble, to sama oniemiałam z zachwytu, bo nawet mnie wpadły w oko. Zwykłe, proste ale eleganckie. Nie była to więc kolejna fanaberia, tylko dobry pomysł na wydanie pieniędzy. Meble zawsze bardziej się przydadzą, niż jakaś lalka. Jeszcze w tym samym tygodniu, pojechałam z mężem do dużego sklepu meblowego, w którym wiedziałam, że znajdę te industrialne meble. Przyglądałam się im długo i stwierdziłam, że wezmę biurko, bo było akurat o odpowiedniej wysokości co do wzrostu córki i pasujące do niego krzesło. Obie te rzeczy widać było, że są dobrze wykonane i porządne. Blat biurka był dość duży, więc spokojnie zmieści się na nim lampka i książki i zeszyty.
Poniosło mnie na zakupach i oprócz biurka i krzesła, zauważyłam również świetnie pasującą szafkę nocną. Kupując w komplecie, okazało się, że nawet wyszło taniej. Super, że tak się udało. Córka była bardzo zadowolona i dumna ze swojego pokoju. Chwaliła się meblami każdej koleżance, która ją odwiedziła.